Na pełnym dystansie debiutował Bernard Krawczyk, dla którego IM Barcelona miał być, jak sam mówi, fajnym prezentem na 40. urodziny.
Sezon został solidnie przepracowany, dlatego plan na złamanie 10h był ambitny, ale nie niemożliwy. Obawy oczywiście były. Brak doświadczenia czy problemy żywieniowe na tym dystansie mogły zrujnować wszystkie założenia. Bardzo starannie przygotowaliśmy strategię żywieniową i wdrażaliśmy ją w kluczowych treningach.
Prawdziwy Ironman zaczął się na biegu, co Bernard wspomina tak: Kilka rad przekazanych od trenera poprzez żonę , która wspierała mnie przez cały dzień na wszystkich trasach i ogień do przodu. Niestety żele i batony na rowerze nie przypadły za bardzo do gustu żołądka i zaczęły się problemy na biegu. Biegło mi się ciężko, nie mogłem już nawet myśleć o przyjęciu kolejnego żelu, więc tylko piłem wodę, colę i izotonik. Na szczęście problemy minęły w okolicach 27 km i od tej pory wróciła radość z biegania i zacząłem biec swoje aż do mety. Na mecie zameldowałem się po 9 godzinach 49 minutach i 11 sekundach.
Założenia zostały zrealizowane praktycznie w 100%. Moc znormalizowana różniła się tylko o 2W od zakładanej wartości. Dało mu to 40msc w kat. M40 w mocno obsadzonych zawodach!