Do sezonu coraz bliżej, trening jest coraz bardziej wymagający, a temperatury w Polsce nie rozpieszczają. Rozwiązanie jest proste – spakować się i wyjechać w cieplejsze miejsce 🙂
Cieplejszym miejscem jest niewątpliwie Fuerteventura. To jedna z Wysp Kanaryjskich, która jest rajem dla surferów i triathlonistów. Piękne słońce, sprzyjające warunki i od razu motywacja przychodzi sama. Nie organizowałem oficjalnego zgrupowania, ale zawodnicy, którzy chcieli zaczerpnąć słońca i dobrej energii mogli ze mną spędzić 2 tygodnie w Corralejo. Stała temperatura powyżej 20 stopni, brak opadów, dostęp do basenu olimpijskiego – żyć, nie umierać. Za jedyny minus można uznać dość silne wiatry wiejące na wyspie (znający hiszpański już wiedzą skąd nazwa wyspy :)), choć te czasami pomagały w utrzymaniu odpowiednich watów na zadaniach rowerowych. Bez stadionu się obyliśmy, choć na tym etapie przygotowań mogliśmy spokojnie, bez uszczerbku na jakości treningu zamienić biegi na bieżni na biegi z widokiem na morze 🙂